Piasek, temperatura i przejrzystość - jak powstaje szkło

Udostępnij

Piasek, temperatura i przejrzystość, czyli jak powstaje szkło

Ciekawe pomysły /... Historie z życia wzięte Piec, wysoka temperatura, jaskrawo pomarańczowe krople szkła zjeżdżające po taśmie - tak zapamiętałem ten świat. Świat szkła i przejrzystości, który graniczy z upiornym. Przecież kiedy widzi się gotowy produkt - kieliszek, ampułkę, słoik czy świąteczną bombkę - trudno uwierzyć, że wszystko zaczyna się od zwykłego piasku, że wszystko jest dziełem człowieka.



Ten dzień był bardzo gorący. Było duszno. Gęste. I przejrzyste. Siedzieliśmy w klimatyzowanej kawiarni z oknem od podłogi do sufitu. Władimir Aleksandrowicz fachowym okiem badał szybę, a ja zastanawiałem się nad najwyższą temperaturą, jaką może wytrzymać człowiek.

- Jaka była temperatura w piecu podczas remontu? - Pytam o coś, co interesuje mnie od dzieciństwa. - Nikt nie wie dokładnie - mówi Władimir - ale cienka tkanina w ciągu kilku sekund zamieniła się w popiół. - Jak mogłeś to znieść? - Nie mogę w to uwierzyć. - Weszliśmy do piekarnika na 1-2 minuty, zrobiliśmy co się dało, a potem wyszliśmy. Następna para poszła za nami i tak dalej w górę łańcucha" - odpowiada po prostu Vladimir, nie widząc w tym żadnego wyzysku.

Można to nazwać piekłem na ziemi, ale szklarze nazywają to po prostu pracą.
Dwadzieścia cztery godziny na łańcuchu. 1540° w piecu. Wrząca szklanka. Można to nazwać piekłem na ziemi, ale szklarze nazywają to po prostu pracą.





- Takie temperatury nie są wszędzie - uspokaja mnie Włodzimierz - remonty pieca zdarzały się kilka razy w roku, resztę czasu chłodziliśmy się, temperatura w warsztatach jest tylko trochę wyższa niż dzisiaj - uśmiecha się i wygląda przez okno. - Czy wiesz, że takie okna robiło się kiedyś z darmowych rzeczy? - pyta i zaczyna opowiadać. O szklanym cylindrze, z którego wydmuchiwano takie produkty, o zabawkach na choinkę, które tak kochają hutnicy, o szkle Murano, które tak pięknie mieni się w słońcu, i o szkliwie, które ciągnie się w nieskończonej linii.

Kiedy go słucham, zaczynam myśleć, że cały świat wokół mnie jest tak naprawdę zrobiony ze szkła. Władimir Aleksandrowicz ma 69 lat i wciąż uruchamia nowe piece szklarskie. - Mistrzowie szklarscy byli kiedyś trzymani z dala od Włoch, aby nie zdradzali tajemnic swojego rzemiosła - mówi Vladimir - ale teraz sprawy mają się nieco inaczej. Chociaż, aby zastąpić człowieka w produkcji tych samych ozdób świątecznych nadal nie może.

Różnica między dmuchaczem szkła a szklarzem polega na wielkości produktu. Szkło medyczne i szkło spożywcze - różnica tkwi w składzie. Krzem, sód, wapń, soda. Kreda. Piasek. Myślałem, że rozmawiam z chemikiem, ale nie, Vladimir jest szklarzem.





- Jeśli szyba jest wadliwa, widać to już w piecu" - mówi. I nie czeka na wyniki analizy piasku, z której i tak wynika, że cała partia powinna trafić do huty. - Czy tego się uczy? - pytam, myśląc o tym miejscu w fabryce, gdzie drobno połamane kawałki układały się w wielkie sterty. - Nie, nie uczą tego. Wszystko w praktyce" - odpowiada Władimir i wspomina.
Nie chciał przejść na emeryturę i zapomnieć o wszystkim. Ponieważ na jego poziomie jest bardzo mało specjalistów.
Nie chciał jednorazowo piąć się po szczeblach kariery. Ponieważ każda praca musi być dobrze wykonana. Nie chciał szukać chłodniejszych miejsc. Ponieważ już na samym początku odróżnił dobre szkło od złego, nie czekając na niekończącą się linię chłodzenia. Nigdy nie przegapił naprawy, kiedy piec musiał się dosłownie stopić. Bo wiedział, co i w jakiej kolejności robić. Nie chciał przejść na emeryturę i zapomnieć o wszystkim. Ponieważ jest bardzo mało specjalistów na jego poziomie. Szkło Murano zyskało światową sławę, ponieważ wiedza na jego temat była przekazywana z ojca na syna, z pokolenia na pokolenie.

Najstarszy syn Vladimira jest również szklarzem. A to już zupełnie inna historia. Zupełnie inny zautomatyzowany świat. - Kiedyś dmuchacze szkła monitorowali parametry, ale teraz bardziej dbają o porządek" - mówi - "Nasze 100 ton dziennie to kropla w morzu w porównaniu z dzisiejszą wydajnością. Ale piece są takie same", uśmiecha się, "1600°.




- Czy wiesz, że szkło rozpuszcza się w wodzie? - pyta Vladimir, zdradzając tajemnice wielowiekowych praktyk. Nie wiedziałem. Tak samo jak nie wiedziałem, że nic tak naprawdę nie zmienia się w czasie. Postęp, automatyzacja i osiągnięcia są szklaną kroplą w porównaniu z czystymi duszami prawdziwych hutników. Ściągacze. Technolodzy. Rzemieślnicy. Ci, którzy wiedzą, jak pracować. Ci, którzy nie boją się pracy. Nie ucieka przed gorącymi godzinami. Nie myśli o łatwości. Tylko o miłości. I o dobrym wykonywaniu każdej pracy. Całkowicie. Z czystego serca. Takie jak prawdziwe, wysoko hartowane, przezroczyste szkło, któremu nie dorównuje żaden inny materiał.
Każda praca musi być dobrze wykonana. Całkowicie. Z czystym sercem. Jak prawdziwe, wysokociśnieniowe, przejrzyste szkło.



Nie było mi już gorąco. Nie było też duszno. Dzień był jeszcze gęsty. I przejrzyste. Spojrzałem na szybę i pomyślałem o wiecznym. O tym, że cały świat utrzymuje takich światłych ludzi jak Vladimir.
Autor: Maryna Makarchuk Omów artykuł
  • Wywiad
Powiedz znajomym: Subskrybuj magazyn:
  • Czytaj także
  • Komentarze