Jak zostać fotografem i niczego nie żałować

Udostępnij

Jak zostać fotografem i niczego nie żałować

Ciekawe pomysły /... Historie z życia Niania, sprzedawca lodów, statystka w filmach detektywistycznych, aktorka, menedżerka turystyczna, wolontariuszka... Kalkulacje i wiele skrótów, układ, 6 języków i Qatar Airlines. Ukraina, Niemcy, Szwecja, Polska. Chodzi o jedną osobę. Wszystko zależy od wielu kotwic. Chodzi o poszukiwanie tego, co kryje się na powierzchni. Chodzi o Olgę Golevą, której nie mogłam poznać z powodu różnicy krajów.

- Gdzie w tej całej historii jest kamera? - Zapytałem, starając się znaleźć spójność i strukturę.

- To jest w każdym słowie" - odpowiedziała Olya i opowiedziała mi o aparacie fotograficznym Kodak. Aparat, który był jej pierwszym. Miała 10 lat i nie kupowała filmów bez ważnego powodu. Nie wydała więc pieniędzy na obiad i zrobiła mnóstwo zdjęć.

- Czy zachowujesz te filmy? - pytam, przypominając sobie dzień, w którym postanowiłem, że już nigdy więcej nie będę robił zdjęć. - Tak, mam je wszystkie. Setki niewydrukowanych zdjęć, bo oczywiście nie było pieniędzy na druk. Nie ma w nich żadnej techniki fotograficznej, tylko chęć uchwycenia chwili, więc przeglądam je od czasu do czasu jak kalejdoskop, ale nie drukuję.

1/3Wesela, wakacje, konferencje, koncerty - nie wyszło. Ale kupiłem lustrzankę, dwa obiektywy i nauczyłem się, że fotografowie muszą nosić czerń.
- Która z nich była na drugim miejscu w Twojej historii? - Pytam, romantycznie wyobrażając sobie nowe spotkanie. - Na pierwszym roku studiów, cyfrowo" - mówi z uśmiechem Olya i wspomina kolejne setki zdjęć reportażowych. - Śluby, wakacje, konferencje, koncerty - nie wyszło, ale kupiłam lustrzankę, dwa obiektywy i nauczyłam się, że fotografowie powinni nosić czerń.

- Nie po to, by zwrócić na siebie uwagę? - Proponuję, próbując znaleźć powód, dla którego Olya rozstała się z aparatem. - Oczywiście, albo szary" - odpowiada Olya i widać, że nie o to chodzi. - Mieszkałam wtedy w Szwecji - mówi - a tam nie ma takiego zapotrzebowania na fotografię ślubną, tylko sportową i eventową, co wymagało mocniejszego aparatu i droższych obiektywów, na które do dziś mnie nie stać - ale nie żałuje ani trochę. - Potem fotografowałem dziewczyny dla portalu randkowego i na tym się skończyło - od dwóch lat nie wziąłem do ręki aparatu, a zdanie "Zrób mi ładne zdjęcie" wciąż przyprawia mnie o mdłości.

Nieoczekiwane i dynamiczne - pomyślałem, próbując poskładać informacje w całość. Nie widzieliśmy się od dziesięciu lat, a okazało się, że to było całe życie. W którym nadal rządziła kamera.

1/3-
Kiedy spotkaliście się ponownie? - Zapytałam, obiecująco wyobrażając sobie miłość mojego życia.
- Już w Polsce. Bez niego zaczęłam się załamywać. Wybrałam więc naturę i dzieci. Fotografowałem je, myśląc o wieczności i o tym, czy jest miejsce, gdzie wszystko jest nauczone. - Uśmiechnąłem się, - miejsce, gdzie wszystko jest wykładane w naszych głowach. Znowu na powierzchni. - I znalazłam go - mówi Olya - od pierwszego razu. Dwa lata fotografii mieszkaniowej i artystycznej. Pobiegłam się przyłożyć. I zostałem przyjęty...

- Czy tego chciałeś? - pytam, wprowadzając Olgę na uczelnię. - Na początku było ciężko. Nie rozumiałam, dokąd idę. Pierwsze zajęcia w ogóle nie przypominały zajęć, tylko pytania i dziwne odpowiedzi. Na początku można było robić zdjęcia telefonem, ale kąt, kadrowanie i ogólnie czy ujęcie pasuje do tematu - to były pytania. Często nie rozumiałam, dlaczego inni akceptują te tematy, a ja nie. Właściwie nie bardzo rozumiałam, po co w ogóle tam byłam. Nie rozumiałam, czego dokładnie chcą mnie nauczyć. Zwłaszcza rysowanie - nienawidziłam rysowania, wypierałam się go jako przedmiotu. Nawet światło i cień - coś, co trudno zrozumieć bez rysowania - nie zmotywowały mnie.
Nieznajomy artysta pomagał mi w rysowaniu. On nie ma pędzli na rękach. I czułem się zawstydzony. Potem zacząłem malować.
- Kiedy zdałeś sobie sprawę, że nie zamierzasz odejść? - zapytałem, myśląc o punktach krytycznych i punktach bez powrotu, po których przestajemy oglądać się za siebie.
- Nieznajomy artysta pomagał mi przy malowaniu. Widziałem go na Rynku, malował portrety. Tylko, że on nie ma rąk. Mariusz Kędzierski jest znany na całym świecie. Nigdy nie widziałem tyle światła emanującego z niego. Mogłabym stać i gapić się na niego godzinami. I czułem się zawstydzony. Potem zacząłem malować. I w końcu zdecydowałam się na kurs, kiedy znalazłam swoje tematy i to, o czym lubię myśleć. Są to fotografia uliczna, fotografia erotyczna i iluzja optyczna. To są tematy, które chciałbym zobaczyć na wystawie w galerii.



- Czy to oznacza, że bardziej celujesz w fotografię artystyczną niż komercyjną? - Zadaję pytanie, które interesuje mnie od samego początku. - W tej chwili w ogóle nie interesują mnie ewentualne dochody z mojej pracy. Jedyne, czego mi teraz potrzeba, to po prostu robić dla siebie fotografię i próbować realizować swoje pomysły. A ja sam nie jestem pewien, czy rozumiem, czym jest fotografia artystyczna, po prostu uczy się nas robić fotografię artystyczną, jakby idąc z duchem czasu. Trudno nazwać moją pracę klasyką" - odpowiada Olya, a ja rozumiem, że chodzi o marzenie. Chodzi o myśli. Pomysły. Chodzi o to, co chcesz powiedzieć światu, a nie tylko wytłumaczyć sobie. Pytam więc - czy się boisz?

- Istnieje obawa, że nie zostaniemy zrozumiani i otrzymamy negatywne informacje zwrotne. Dobrze jest otrzymać krytykę w procesie, ale po ostatecznej wersji otrzymać złą recenzję... Nie jestem pewna, czy mogę to przyjąć odpowiednio i od razu zdać sobie sprawę, że to znaczy, że nie jestem w pełni rozwinięta... - mówi Olya, a ja znowu myślę o tym śnie. Że nie wystarczy wyhodować i zamienić w ideę. Nie wystarczy nią żyć i o niej myśleć. Trzeba pozwolić mu rosnąć, aby nie skurczył się w obliczu opinii publicznej i krytyki. Wiedzieć, że jest ona wyjątkowa po prostu dlatego, że jest zakorzeniona w miłości. Z miłości do fotografii.
Marzenie musi być przeżyte i przemyślane. Należy pozwolić jej urosnąć w siłę, aby nie skurczyła się przed opinią publiczną i krytyką. Wiedzieć, że jest ona wyjątkowa, choćby dlatego, że pochodzi z miłości. Z miłości do fotografii.



- Gdybyś pozwolił sobie na to marzenie 10 lat temu, gdzie byłbyś teraz? - Pytam, aby upewnić się, że czas nigdy nie zostanie nazwany straconym. Zły czas, tak, ale nie czas stracony.

- Jestem pewien, że gdybym odważył się zająć fotografią wcześniej, po studiach, byłbym tylko fotografem ślubnym w moim małym miasteczku. Zmieniłam się, inne poglądy, wartości, krąg towarzyski - to wszystko doprowadziło mnie do fotografii artystycznej i cieszę się, że idzie tak, jak idzie" - odpowiada Olya, a ja się cieszę.

Bo nawet jeśli na początku nie rozumiałeś, co do ciebie należy, nie zastanawiałeś się w młodości, co cię uszczęśliwia, nie pozwoliłeś, by twoje marzenie zajęło miejsce w twoim portfelu, to znaczy, że to po prostu nie był właściwy czas. A marzenia mają przed sobą całe życie. I nie ma znaczenia, ile masz lat. W końcu iluzja jest nieśmiertelna...
Autor: Marina Makarchuk Omów artykuł
  • Wywiad
Powiedz znajomym: Subskrybuj magazyn:
  • Czytaj także
  • Komentarze